
15 stycznia przed godz. 10, u zbiegu Płochocińskiej i Modlińskiej, patrol Wojsk Obrony Terytorialnej zauważył słabnącą kobietę. Żołnierze zatrzymali przejeżdżający akurat samochód straży miejskiej, wezwano pogotowie i rozpoczęła się akcja ratunkowa, bo stan kobiety pogarszał się z minuty na minutę. Zanim straciła przytomność, zdołała powiedzieć, że w domu zostawiła samą 9-letnią córkę.
Karetka, która przyjechała na miejsce, zabrała ją do szpitala, a strażnicy miejscy, którzy znaleźli wcześniej przy kobiecie dowód osobisty, na podstawie danych z dokumentu zaczęli ustalać jej miejsce zamieszkania. Nie było to proste, ponieważ okazało się, że pani nie ma stałego miejsca pobytu. Jedynym sposobem na dotarcie do jej aktualnego mieszkania, zasięgnięcie jakichkolwiek informacji na ten temat, było odwiedzenie poprzedniego miejsca, gdzie przebywała. Było ono niedaleko miejsca akcji ratunkowej.
W tym samym czasie funkcjonariusze ze stanowiska dowodzenia, za pośrednictwem dyspozytora pogotowia ratunkowego, ustalili, do jakiego szpitala trafiła chora. Tam poinformowano personel o dziecku pozostawionym przez nią w domu i poproszono o pomoc w ustaleniu adresu zamieszkania.
W miejscu gdzie wcześniej mieszkała kobieta, był starszy pan, który jej nie kojarzył. Strażnicy nie dali za wygraną i zaczęli rozpytywać innych mieszkańców tego budynku.
Po kilkunastu minutach, z pomocą szpitala, ustalono właściwy numer mieszkania. Strażnicy miejscy zastali w nim zapłakaną 9-latkę. Uspokojona przez funkcjonariuszy podała numer telefonu do pełnoletniej siostry, którą poproszono o przyjazd do domu. Przed godziną 13 dziewczynka znalazła się pod opieką rodziny.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Zobacz także:
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie