
Wczorajszym meczem SPAR Falubaz Zielona Góra - Grupa Azoty Unia Tarnów, zainaugurowany został 66-ty już sezon najlepszej ligi świata – ENEA Ekstraklasy. To właśnie w Polsce od wielu lat emocjonujemy się meczami z udziałem najlepszych żużlowców świata.
Wczorajszym meczem SPAR Falubaz Zielona Góra-Grupa Azoty Unia Tarnów, zainaugurowany został 66-ty już sezon najlepszej ligi świata – ENEA Ekstraklasy. To właśnie w Polsce od wielu lat emocjonujemy się meczami z udziałem najlepszych żużlowców świata. Tomasz Gollob, Niels Kristian Iversen, Jarosław Hampel, Emil Saifutdinow, Chris Holder, Krzysztof Kasprzak, to tylko niektóre nazwiska spośród całej plejady znakomitości żużla, która jak co roku zasila szeregi polskich drużyn. Polska i nasze stadiony to światowe centrum speedway’a. Miasta takie jak Toruń, Gorzów, Leszno, Zielona Góra, czy Częstochowa, od lat stanowią elitę, która nadaje rytm i wyznacza poziom rozgrywek ligowych. Nie inaczej jest i w tym roku, z tym że, tegoroczne rozgrywki to zapowiedź jeszcze większych emocji, bowiem Enea Ekstraklasa ograniczona została do ośmiu dream team’ów, w których jeżdżą jedynie najlepsi z najlepszych. Nie sposób więc, mimo licznych typów ekspertów i kibiców wskazać na faworytów rozgrywek, każdy może wygrać z każdym, ale może też przegrać…
Niestety przeżycia te nie są dane mieszkańcom Warszawy. Już od lat nie możemy emocjonować się wzlotami i upadkami stołecznej drużyny. Wielu dzisiejszych Warszawiaków nie kojarzy też stolicy z żużlem, popełniając wielki błąd. To właśnie PKM Warszawa w roku 1948 jako pierwsza drużyna w historii polskiego żużla została Drużynowym Mistrzem Polski! Również rok później Skra Warszawa zdobywała Drużynowe Wicemistrzostwo Polski. Ostatnimi osiągnięciami warszawskiego żużla były medale CWKS Warszawa (późniejsza Legia Warszawa) w 1952 roku /2 miejsce w lidze/ oraz w 1959 roku /3 miejsce w lidze/. Czy zatem żużel jest sportem, który nie ma swojej historii w Warszawie? Odpowiedź brzmi – nie. Znam warszawiaków, którzy do dziś pamiętają nazwiska swoich żużlowców – Janusza Sucheckiego, Pawła Waloszka, Mariana Kaisera, czy pozyskanego w 1950 roku z Leszna do Legii… Alfreda Smoczyka. To byli wybitni Polscy żużlowcy tamtych lat.
Dzisiejsze stadiony żużlowe gromadzą nieprzebrane rzesze kibiców, którzy często całymi rodzinami oklaskują swoich mistrzów. W zeszłym roku statystycznie na każdym meczu obecnych było ok. 9 tysięcy osób. Jest to wynik porównywalny ze średnią frekwencją spotykaną na stadionach piłkarskiej Ekstraklasy! Z pewnością nie inaczej byłoby w Warszawie. Problemem jest jednak brak stadionu i drużyny. I choć od czasu do czasu pojawiają się głosy i próby reaktywowania żużla w Stolicy, to za każdym razem brakuje konsekwencji inicjatorów i wsparcia ze strony władz miasta.
Warto więc spojrzeć na problem z perspektywy napływowych mieszkańców miasta. W Warszawie co roku z różnych względów osiedla się wiele tysięcy osób przyjezdnych. Każdy z nich szuka sposobu na zintegrowanie się z Warszawą. Białołęka, Targówek czy Ursus to dzielnice, w których większość mieszkańców stanowią „słoiki” przybyłe z miast, które żyją i oddychają żużlem. Zintegrujmy tych ludzi z Warszawą, właśnie przez stworzenie podobnej oferty, która nie będzie droższa od innych, wspieranych przez Miasto dyscyplin sportowych. Dajmy jednocześnie Miastu prestiż poprzez możliwość organizacji imprez żużlowych na najwyższym światowym poziomie. Pozwólmy Warszawie dołączyć do wspaniałej rodziny miast, które są gospodarzami najlepszych na świecie zawód rangi krajowej i międzynarodowej tj. Speedway Grand Prix, czy Speedway European Championships. Wydarzenia te transmitowane przez największe stacje telewizyjne, zapełniają stadiony, goszcząc byłych, obecnych oraz przyszłych mistrzów, ale też i innych najlepszych żużlowców świata, w tym także wielu Polaków.
Apeluję więc do przyszłego Prezydenta Warszawy o odwagę i wyobraźnię. Wybudujmy w Warszawie stadion żużlowy i stwórzmy drużynę, o której już dziś marzy wielu Warszawiaków. Jestem też przekonany, że na takiego kandydata głosować będzie wielu z nas, którzy rozważają swoje wybory. Dajmy taki stadion właśnie Białołęce i pozwólmy tej pięknej dzielnicy przestać kojarzyć się wyłącznie z więzieniem, „Czajką”, czy upadłą Polfą. Niech zajeżdżają do nas kibice i działacze z całego świata, którzy kochają żużel, a my będziemy dumni z naszego stadionu i drużyny. Niech to będzie projekt godny Warszawy. Niech to będzie projekt, który zawsze będzie kojarzył się z Prezydentem Warszawy, który wskrzesił wspaniałą dyscyplinę sportową, która będzie łączyć wszystkich Warszawiaków.
Marcin Wójcik – lat 37. Wieloletni mieszkaniec Białołęki /Nowodwory/. Absolwent UKSW, ukończył studia MBA w SGH, posiada bogate doświadczenie społeczno-samorządowe, prywatny przedsiębiorca, szczęśliwy mąż i ojciec.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie