Uwaga! Giną koty!

W ostatnim czasie dużo się mówi o trutkach rozkładanych na psy. Okazuje się, że problem jest dużo większy – mieszkańcy alarmują, że w dzielnicy giną koty.   

- Od dawna razem z sąsiadami dokarmiamy zabiedzone kociaki. Od jakiegoś czasu jednak kotów jest coraz mniej. Zaniepokoiliśmy się. To nie może być przypadek, że znikają jeden po drugim. Jest bardzo prawdopodobne, ze kotki są wyłapywane, dotyczy to także kotów żyjących w domach - wychodzących, przepadają bez wieści – alarmuje mieszkanka Nowodworów i dodaje, że coraz częściej mówi się o tym, że ktoś kupuje w aptece krople którymi wabi koty, a potem je zabija albo wywozi.
       - Trzeba coś koniecznie zrobić, może zaapelować do osoby lub osób które w ten sposób znęcają się nad zwierzętami, żeby zaprzestały swojej działalności, powiadomione zostały odpowiednie Fundacje które pomogą w sterylizacji i opiece osobom zajmującym się kotkami.

W ostatnim czasie co najmniej dziwne zaginięcie kota zdarzyło się na Tarchominie.

- Nasza Lili jest typowym kotem podwórkowym, lubi przebywać na dworze, zwiedzać okolicę. 6 dni temu nie wróciła do domu, a zawsze gdy ją wołałam to po krótszym, czy dłuższym czasie pojawiała się i zawsze przychodziła do domu na posiłki i na noc, w brzydką pogodę siedziała w domu. Wróciła wczoraj, tak głośno miauczała, że usłyszałam ją w domu. Na szyi miała "obrożę" z cienkich drutów i ma poranioną szyję, jakby próbowała się z tego uwolnić – opowiada pani Dorota i dodaje, że według jej znajomego Lili wpadła we wnyki. - Mnie też się tak zdaje bo po za raną na szyi nie ma innych obrażeń i wydaje mi się, że ktoś pomógł jej się wydostać odcinając druty bo sama na pewno nie dała by rady się zerwać, ale to tylko moje domysły...

Okazuje się niestety, że Eko Patrol Straży Miejskiej nic nie wie o podobnych przypadkach, a udowodnienie komuś takiego przestępstwa nie jest proste. Potrzebne są dowody aby sprawę skierować na policję.