
Kładka na Żeraniu oficjalnie została otwarta pod nazwą jakiej chciała większość mieszkańców: Żerańska.
Jeszcze nie tak dawno służyła jako rurociąg , który transportował popioły z elektrociepłowni na składowisko odpadów. Dziś jest jedną z ciekawszych wizytówek dzielnicy. Licząca niemal 300 metrów kładka dla pieszych i rowerzystów doczekała się wielkiej przemiany i oficjalnego otwarcia.
Cała inwestycja kosztowała ok. 4 mln zł. Z dawnej konstrukcji pozostawiono tylko jej część główną - kratownicę. Dzisiaj mamy rampy, schody z których na specjalnych „placach” można podziwiać nadwiślański krajobraz. Dojazd do kładki jest z dwóch stron, są barierki i oświetlenie. Prowadzą do niej asfaltowe ścieżki.
Są już pierwsze reakcje mieszkańców. Jak zwykle opinie są podzielone.
- Super sprawa! W końcu nie trzeba będzie objeżdżać kanału. Wszystko wygląda świetnie, a po zmroku to chyba najbardziej urokliwe miejsce na Białołęce – mówi Aneta, która już we wtorek na rowerze zwiedzała nową kładkę. To jeden z głosów zachwytu, jednak nie brakuje też bardziej sceptycznych komentarzy.
- Fajna kładka. Tylko co nam to zmienia w codziennym życiu? Nie możemy doprosić się o autobus i normalną drogę do domu, a mamy rozpływać się w zachwytach nad czymś co posłuży tylko nielicznym? Zanim zaczniemy wychwalać takie inwestycje, proponuję przeliczyć ile dróg można utwardzić za te 4 mln – komentuje Czytelnik.
A jak Wy oceniacie tę inwestycję miasta? Odwiedziliście już nową przeprawę? Podzielcie się wrażeniami.
Foto: Materiały prasowe UM
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Czytelnik ma dużo racji. Kilka dróg pewnie udałoby się utwardzić, ale kładka od wiosny będzie służyć pieszym i rowerzystom podczas spędzania wolnego czasu. To też jest ważne.