Reklama

Romantyczna randka w Letnim Kinie Samochodowym

O, to jest znakomity pomysł. Można powiedzieć – rodem z amerykańskiej kultury masowej. Kiedyś my, starzy i w średnim wieku, z zazdrością oglądaliśmy takie kina w… kinie, głównie na amerykańskich filmach, i to takich, gdzie były zakochane pary, które uwielbiały (dzięki uwielbiającym to scenarzystom) randkować w kinach pod gołym niebem, ale w samochodach, rzadko z odkrytym dachem.

 

Amerykańscy socjologowie badali to zjawisko w latach 50., kiedy projekcje na wolnym powietrzu były najbardziej popularne. I czego dowiadywali się przede wszystkim? Że  pary (bo nie indywidualni czy bardziej liczni widzowie w samochodach) rzadko kiedy zapamiętywały akcję filmu, a nawet tytuł i aktorów. Kino pod gołym niebem to był bowiem pewien fenomen obyczajowy, w którym wyświetlanie filmu było dla połowy widzów pretekstem do różnego rodzaju randkowych czułości. I to źle? Nie!

 

Zresztą i my mamy w swoim polskim i warszawskim doświadczeniu podobne inicjatywy. Nigdy nie były one długotrwałe i systematyczne, ale były… Na Mariensztacie w późnych latach 50., okazjonalnie na Stadionie X-lecia, na Placu Defilad… Aż tu ostatnio Burmistrz Białołęki ogłosił:

„Największe hity ostatnich lat do obejrzenia komfortowo we własnym aucie. Letnie Kino Samochodowe to świetny pomysł zarówno na romantyczną randkę, jak i niebanalne spędzenie czasu z rodziną czy znajomymi. A będzie czym ucieszyć zmysły, bo na każdą ostatnią sobotę miesiąca do września przygotowaliśmy filmową gratkę. Wyświetlimy Grand Budapest Hotel, reż. Wes Anderson, 2014, 101’. Projekcja na ekranie 10m x 15m, dźwięk odbierany przez radio FM w samochodzie. Wstęp gratis. Organizatorami Letniego Kina Samochodowego są Białołęcki Ośrodek Kultury i CH MARYWILSKA 44”.

 

I co? Pogratulować? Jak najbardziej. Kina pod gołym niebem – ogłosili po latach badań amerykańscy socjologowie – sprzyjają nie tylko randkom, ale tworzeniu się specyficznej podkultury ludycznej. Co by to miało znaczyć? Najlepiej zacząć jeździć samochodem przed ekran. Ponoć po seansach ludzie potrafią się zbratać i gremialnie pojechać nad Wisłę (co w wypadku Białołęki jest prostsze niż gdzie indziej) i balować tam do rana. Nic tak podobno nie jednoczy, jak wspólna randka w samochodzie i film, którego praktycznie się nie widziało…

 

(wp)

 

 

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo iBialoleka.pl




Reklama
Wróć do