
Tak to trzeba, niestety, nazwać. Powstała tam bowiem szkoła (filia SP 342 ze Strumykowej), która nie ma boiska, placu zabaw, ani sali gimnastycznej. Na dodatek ma niewielką stołówkę i świetlicę, gdzie trudno będzie dzieciom odrabiać lekcje, gdyby przyszło ich więcej.
Rodzice poza tym słusznie zwracają uwagę, że filia miała mieć 20 oddziałów klas 0-III, a będzie miała… kilka 0-I, a może jeszcze i II. Do tej pory tego nie wiadomo.
Ta szkoła rzeczywiście jest wykwitem czyjejś niespecjalnie zdrowej wyobraźni lub cięć finansowych, które zrobiły z niej karykaturę tego typu placówki. Wyobrażacie sobie bowiem Państwo 6-8 latki, które się praktycznie nie ruszają, nie mają żadnych potrzeb zabawowo-ruchowych, a rodzice stawiają się po ich odbiór punktualnie co do minuty, bo w świetlicy nie ma miejsca na większą liczbę uczniów?
Na Białołęce rozpoczęły się właśnie konsultacje w sprawie budżetu partycypacyjnego. Na stronie Urzędu Dzielnicy czytam: „Budżet partycypacyjny to proces, w trakcie którego mieszkańcy decydują o wydatkowaniu części budżetu dzielnicy lub miasta. Najpierw mieszkańcy zgłaszają propozycje zadań/projektów, które następnie zostają poddane pod głosowanie wszystkich mieszkańców. Tym samym mieszkańcy współtworzą budżet miasta współdecydując o określonej puli środków publicznych. Głównym założeniem budżetu partycypacyjnego jest edukacja mieszkańców na temat wydatkowania środków publicznych, a także bezpośrednia dyskusja nad kwestiami finansowymi i priorytetami inwestycyjnymi”.
Zwracam Państwa uwagę na ostatnie zdanie. Aż mnie korci, żeby przyłożyć temu urzędnikowi, który to napisał. Bo budżet partycypacyjny, tworzony z udziałem mieszkańców, MA PRZEDE WSZYSTKIM EDUKOWAĆ URZĘDNIKÓW, żeby wiedzieli, jak SENSOWNIE wydawać nasze wspólne pieniądze. Czego szkoła na Topolowej jest najlepszym przykładem! Przykładem BEZSENSU!
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie