
W ostatnich dniach nakładem wydawnictwa "Videograf" ukazała się powieść Doroty Dziedzic-Chojnackiej pt. "Zbrodnia na boku".
Jest to napisany z humorem kryminał, którego akcja toczy się w niewielkiej warszawskiej kancelarii adwokackiej. Ten barwny, pulsujący intrygami światek zostaje poruszony wiadomością o aresztowaniu jednego z prawników, oskarżonego o zabicie swojego klienta. Młoda pani adwokat - pasjonatka kryminałów i osoba o wybujałej wyobraźni - nie może uwierzyć w tę wersję zdarzeń i na własną rękę prowadzi śledztwo w sprawie. Okazuje się, iż jej wątpliwości odnośnie winy kolegi mogą być uzasadnione, a krąg podejrzanych stopniowo się zacieśnia...
Akcja "Zbrodni na boku" obejmuje m.in. Białołękę… (…) Rano wybraliśmy się z D. na długo przekładane oglądanie działek na Białołęce. Umówiliśmy się z agentem o dziewiątej przed „Marcpolem” na Zaułku i przez dobre trzy godziny jeździliśmy z nim wszerz i wzdłuż Kątów Grodziskich i Ruskowego Brodu, aż w pewnym momencie wszystkie obejrzane działki zaczęły nam wirować w głowach. Odwieźliśmy agenta do „Marcpolu” i wtedy D. przypomniało się ogłoszenie o sprzedaży, które widział gdzieś na styku Warszawy i Jabłonny. Pojechaliśmy skrótem przez Płudy. (…) Rzeczywiście, spod bram aresztu na Ciupagi maszerowała mecenas Zawidzka. Nie było nikogo dookoła, więc widzieliśmy ją jak na dłoni. Zawidzka doszła do swojego kosmicznego samochodu, fisker zapikał, ona wsiadła i oparła głowę na kierownicy. Auto szaleńczo zatrąbiło. Zawidzka podskoczyła jak oparzona. Reszty nie widzieliśmy, bo zasłoniły nam bloki pełne mieszkań służbowych pracowników ZK Białołęka.
Rozmowa z autorką powieści pt. "Zbrodnia na boku" Dorotą Dziedzic-Chojnacką
Marcin Wójcik - Jest Pani prawnikiem i pisarką, ale także mieszkanką Białołęki. Czy nasza dzielnica znajduje odzwierciedlenie w Pani twórczości?
Dorota Dziedzic-Chojnacka - Tak, w moim kryminale pt. „Zbrodnia na boku”, który ukazał się w kwietniu br., akcja książki czasami obejmuje Białołękę. To tutaj główni bohaterowie szukają działki pod budowę domu, a w areszcie na Ciupagi przetrzymywany jest główny podejrzany, którego usiłuje przesłuchać pewna pani mecenas… Ale „Zbrodnia na boku” dotyka także innych warszawskich dzielnic – odwiedzamy m.in. Śródmieście, Powiśle, Wolę, Zacisze, Bródno, Grochów... Bohaterom powieści udaje się sporadycznie „wyskakiwać” z miasta (np. do Marek na squasha), ale dosyć rzadko. To bardzo stołeczna książka, w której Warszawa gra pierwszoplanową rolę.
MW - Czy odwiedziła Pani wszystkie te miejsca, opisywane w Pani książce, osobiście?
DDCh- Tak. Choć „Zbrodnia na boku” to fikcja, to starałam się w niej odwzorować możliwie jak najwierniej realia życia i pracy warszawskich prawników.
MW - W jednej z recenzji Pani książki znalazłem taką sugestię, że przy lekturze „Zbrodni na boku” można próbować porównywać obrazy miasta w niej zawarte do rzeczywistości...
DDCh - Bardzo do tego zachęcam! Sama lubię zwiedzać Warszawę i odkrywać w niej te mniej znane, ale też urocze zakątki.
MW - Czy są takowe na Białołęce?
DDCh - Oczywiście. Na przykład mały modrzewiowy kościółek pod wezwaniem św. Michała Archanioła na Głębockiej. Warto podkreślić, że Białołęka jest tą dzielnicą Warszawy, gdzie można jeszcze dojrzeć resztki architektury drewnianej – przede wszystkim stare domy. Obok nich czasem znajdują się ładne nowoczesne wille z zadbanymi ogrodami – potrafi to stworzyć bardzo kontrastową mieszankę. Przyznam się, że jestem molem książkowym, więc jednym z moich ulubionych i często odwiedzanych miejsc w naszej dzielnicy jest Zielona Biblioteka przy ul. Berensona.
MW - A poza Białołęką?
DDCh - Poza naszą dzielnicą najczęściej bywam w celach zawodowych. Jestem chyba typowym mieszkańcem Białołęki, który do pracy musi dojeżdżać do Centrum. Ale tuż za granicą naszej dzielnicy także są miejsca przyjemne do wypoczynku – np. szlak spacerowy nad Wisłą od Mostu Grota-Roweckiego do Stadionu Narodowego czy kolonia Śliwice.
MW - „Przyszła Dorota Dziedzic ( ). Jest wysoka, szczupła. Spokojna, bardzo miła, ładna. Pasjonuje ją żeglarstwo.” Czy pamięta Pani, kto tak o niej napisał?
DDCh - To Ryszard Kapuściński – fragment „Lapidarium IV”. Byłam wtedy na II roku studiów prawniczych, odwiedziłam go w jego domu na Ochocie. Ryszard Kapuściński był jednym z moich ulubionych Autorów, spotkanie z Nim okazało się dla mnie wielkim przeżyciem. To miłe, że wspomniał o tym w swojej książce.
Pamiętam, że po spotkaniu był na tyle uprzejmy, że odwiózł mnie aż do Tarchomina, gdzie wtedy mieszkałam. To było dawno temu, czasem trudno uwierzyć, jak bardzo od tego czasu zmieniła się nasza dzielnica.
MW - I na koniec ostatnie pytanie: komu poleciłaby Pani lekturę „Zbrodni na boku”?
DDCh - To powieść obyczajowo-kryminalna, której głównym zadaniem jest przyjemne spędzenie czasu. Książkę przeplatają akcenty humorystyczne, które zdarzają się w pracy prawnika. Sama jestem z zawodu radcą prawnym, dlatego – moim zdaniem – wiarygodnie przedstawiłam środowisko stołecznej palestry. Książkę polecam do przeczytania podczas wakacji albo np. w autobusie stojącym w korkach na Modlińskiej… Choć ta druga sytuacja w lipcu i sierpniu jest, na szczęście, znacznie rzadsza.
Chciałam bardzo podziękować za rozmowę i zachęcić wszystkich Czytelników portalu ibialoleka.pl do lektury „Zbrodni na boku”. To rzeczywiście „kryminał na wesoło”, dlatego mam nadzieję, że dostarczy Państwu wiele radości i przyjemnego odpoczynku po pracy.
Dorota Dziedzic-Chojnacka - z zawodu radca prawny jednego ze stołecznych urzędów, a "po godzinach" poetka i pisarka, obecnie mieszkająca na warszawskiej Białołęce.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie