
Mała przygoda skończyła się dobrze. Gdyby nie interwencja służb na Białołęce Dworskiej, zwierzęta mogłyby skończyć znacznie gorzej.
Był dziesiąty grudnia, gdy strażnicy miejscy o poranku pełnili służbę, akurat na Białołęce Dworskiej. Właśnie wtedy zauważyli dziurę w ogrodzeniu prywatnej hodowli jeleni. Kilka ciekawskich zwierząt już skorzystało z możliwości zwiedzania okolicy. Reszta zastanawiała się nad spacerem.
Mundurowi od razu zabezpieczyli dziurawe ogrodzenie w taki sposób, żeby pozostałe rogacze nie mogły udać się na spontaniczny spacer po okolicy. O sytuacji zawiadomiono oczywiście właściciela całej hodowli, a także miejskiego łowczego. Gdy hodowca przybył na miejsce i przejął kontrolę nad kilkunastoma pozostałymi w zagrodzie zwierzętami, strażnicy ustalili, że turystycznie nastawiona grupa zdołała już przemieścić się w okolicę dość ruchliwej ulicy Bohaterów.
Ciekawskie łanie, płoszone przez przejeżdżające pojazdy, biegały po jezdni w okolicy szkoły podstawowej. Strażnicy ostrożnie zaczęli przepędzać zwierzęta w stronę ul. Ziołowej, gdzie jest mniejszy ruch, a więcej terenów zielonych. Następnie, we współpracy z hodowcą, zagonili uciekinierów z powrotem do zagrody. Działania trwały około 4 godzin.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Zobacz także:
Zobacz także:
Zobacz także:
Zobacz także:
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie