
Wczoraj wieczorem na Białołęce, a dokładnie przy ul. Koziołka rozegrał się gorący koszmar. Zginęła jedna osoba. Policja wszystko ustala.
Informowaliśmy już o mężczyźnie, który "nie zauważył" pociągu i wjechał prosto pod niego. To było na Grochowie; na terenie naszej dzielnicy w ostatnim czasie dokonano na przykład makabrycznego odkrycia. Wczoraj natomiast - 15 listopada, piątek - w godzinach wieczornych (około godziny 18.00), przy ul. Koziołka rozegrała się istna tragedia.
Zaczęło się od tego, że pożar wybuchł w jednym z domków letniskowych o wymiarach sześć na osiem metrów, zlokalizowany na obszarze ogródków działkowych. Na miejsce zdarzenia od razu wysłano patrol policji, a także trzy zastępy straży pożarnej. Pożar w miarę sprawnie udało się strażakom opanować, jednak jak przekazała stołeczna straż pożarna w rozmowie z serwisem Super Express, w trakcie przeszukiwania zgliszczy w budynku znaleziono zwęglone zwłoki.
Na razie nic nie wiadomo o tożsamości ofiary, ani o dokładnych okolicznościach tragicznego w skutkach pożaru. Służby zajmują się jednak dokładną analizą i prowadzą odpowiednie czynności. W akcję angażują się, oprócz policji, biegli z zakresu pożarnictwa.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Zobacz także:
Zobacz także:
Zobacz także:
Zobacz także:
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie