
O czym z reguły myślą rodzice 1,5 rocznej dziewczynki? Wybierają sukieneczki, chwalą się kolejnymi bucikami, nowym wyuczonym fragmentem wierszyka, a wieczorem cieszą się z ciszy po dniu z córką, która „ciągle biega, wszędzie jej pełno i wymaga zbyt wiele uwagi”. Zwykły obrazek jakich wiele. Obrazek, którego oni od września 2017 roku mogli innym tylko pozazdrościć…
Był dokładnie 7 września, kiedy świat Wodzickich rozsypał się na drobne kawałeczki. Nowotwór złośliwy oka – siatkówczak – jak bardzo łamie serce taka diagnoza dotycząca ukochanego dziecka, wiedzą tylko rodzice, których życie w tym właśnie momencie nabrało zupełnie innego wymiaru. Przestało liczyć się wszystko poza Matyldą i jej zdrowiem. Zaczęłą się walka o każdy kolejny dzień, godzinę, bo nikt nie był w stanie powiedzieć tak naprawdę co będzie dalej.
Mati trafiła w ręce najlepszych specjalistów w Centrum Zdrowia Dziecka, którzy ratowali jej życie i oczko, bo o to była cała wojna – małe walki po kolei udawało się wygrywać.
Zaplanowano 3 zabiegi, z których tylko 2 okazały się skuteczne. Podczas trzeciego zabiegu, w związku z nietypową budową anatomiczną oczka i skurczem tętnicy, chemia nie dotarła właściwie do oka. To oznaczało dla 1,5 rocznej dziewczynki przejście na chemię systemową, której otrzymała 2 cykle. Ostatecznie zdecydowano jeszcze o 4 zabiegu chemii dotętniczej oraz 3 zabiegach podania zastrzyków z melfalanu do ciała szklistego. To miało ostatecznie zakończyć proces leczenia. Matylda straciła włoski, szpitalny oddział onkologiczny stał się naszym drugim domem. Z tym, czego człowiek doświadcza w takim miejscu, nie można się pogodzić. Codziennie oczami wyobraźni widzieliśmy ten upragniony dzień, kiedy lekarze powiedzą “jest czysto – wracacie do domu”.
Kiedy już wydawało się, że podstępny wróg został pokonany i życie niemal wróciło do normy, bo kontrole nie wykazywały niczego podejrzanego, po 3 latach koszmar powrócił.
Matylda znowu jest w CZD. Wdrożono takie samo leczenie jak wcześniej. Niestety tym razem zawiodło. Chemia nie działa na guz i on, zamiast maleć, rośnie!
Podjęliśmy decyzję, by szukać pomocy u specjalistów, którzy mają największe doświadczenie w skomplikowanym podawaniu melfalanu. Jeśli jest jeszcze jedna szansa, to chcemy ją wykorzystać! Nie możemy dopuścić do tego, by nasza córeczka straciła oczko, jeśli jest choć promyk nadziei.
Jedyną szansą dla Mati jest leczenie w USA. Tam jest nadzieja. Jedyna na to, by uratować oczko naszej małej sąsiadki z Ostródzkiej.
Błagamy Was o pomoc w dotarciu do Doktora Abramsona. Chcemy jeszcze raz zawalczyć o oczko naszej córeczki. Klinika w Stanach Zjednoczonych ma największe doświadczenia w przypadkach trudnych i beznadziejnych. Wierzymy, że nie wszystko jeszcze stracone…
Niestety, czas leci nieubłagalnie i zostało go naprawdę mało, a wyjazd jest bardzo kosztowny. Rodzina Matyldy nie poradzi sobie bez naszej pomocy. Każda złotówka daje nadzieję i przybliża rodzinę do upragnionego celu, a tym jest... życie. Nie raz wszyscy razem pokazaliśmy, że potrafimy dokonać cudów, jako sąsiedzi stawaliśmy się jedną wielką rodziną. Zróbmy to też teraz - pomóżmy!!!
Jak to zrobić? Szczegóły znajdziecie TUTAJ.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie