
Kilka dni temu na Białołęce miała miejsce drastyczna akcja ratunkowa, w której liczyła się każda sekunda. Co się stało?
W niedzielę, 29 czerwca, około godziny 16, strażnicy miejscy z VI Oddziału Terenowego patrolowali rejon ulicy Hemara na Białołęce, gdy zauważyli dwie osoby prowadzące resuscytację około 60-letniego mężczyzny leżącego na ziemi. Reakcja funkcjonariuszy była błyskawiczna, w ułamku sekundy strażnicy byli już przy nieprzytomnym, którego ratowała żona oraz przypadkowy przechodzień. Strażnicy szybko ocenili sytuację, wezwali pogotowie, a jeden z funkcjonariuszy przejął masaż serca od wyczerpanego już mężczyzny i kontynuował go aż do przyjazdu zespołu ratownictwa medycznego.
– To była trudna akcja. Kiedy wykonywałem masaż, czas jakby się zatrzymał, ale towarzyszyła mi jedna myśl: ratować życie człowieka – relacjonuje inspektor Michał Czerwiński z VI Oddziału Terenowego. Po kilku minutach na miejsce przybyły dwie załogi pogotowia ratunkowego. Dalsze czynności ratunkowe przejęli ratownicy, którzy założyli nieprzytomnemu mężczyźnie urządzenie do kompresji klatki piersiowej. Po chwili podjęli decyzję o przewiezieniu nadal nieprzytomnego seniora do szpitala. Z ustaleń funkcjonariuszy wynika, że mężczyzna nagle zasłabł i przewrócił się podczas spaceru z żoną. Na szczęście w pobliżu znalazła się przypadkowa osoba, która wiedziała, jak przeprowadzić resuscytację, a chwilę później na miejscu pojawili się strażnicy, którzy przejęli czynności ratujące życie.
Zobacz także:
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie