
Nie mogli czekać latami na budowę wodociągu. Dlatego postanowili działać – za własne pieniądze wybudowali fragment sieci i podłączyli do swoich domów, płacą rachunki za wodę. Teraz muszą zapłacić ponad 100 tys. zł lub rozebrać instalację. Interweniować będzie Dzielnica.
Kiedy wykańczali swój dom przy ul. Bieszczadzkiej wiedzieli, że przed nimi duże wyzwanie – starania o budowę wodociągu. Wówczas jednak (w 2006 roku) nic nie zapowiadało aż takich problemów.
- Woda z naszej studni głębinowej nie nadawała się nawet do prania, nie mówiąc już o tym, by gotować na niej jedzenie, czy kąpać małe dzieci. Zażelaziona woda w szybkim tempie niszczy instalację i urządzenia w domu. Dlatego wystąpiliśmy do dzielnicy o zgodę na budowę wodociągu mając już gotowy projekt. Nasz fragment ulicy jest „odnogą” głównej Bieszczadzkiej i na tym fragmencie sieci nie doprowadzono. Z różnych powodów, chwilami co najmniej dziwnych pozwolenia nam nie wydano. Nie było więc wyjścia – wynajęliśmy profesjonalną firmę (wykonawcę wielu podobnych inwestycji na Białołęce) i 60-metrowy odcinek instalacji został wybudowany. Potem przyłącza do domów. Z własnej kieszeni wysupłaliśmy środki na sfinansowanie całej inwestycji – opowiada pan Mariusz. MPWiK podpisał z mieszkańcami umowy dotyczące opłat za wodę i wydawało się, że jedynym krokiem jaki pozostał będzie czysta formalność – legalizacja instalacji.
- Napisaliśmy do PINB, złożyliśmy stosowne dokumenty. Decyzja legalizująca instalację została wydana, więc odetchnęliśmy z ulgą. Pismo przekazaliśmy MPWiK i zaczął się cyrk. Spółka inaczej zinterpretowała słowo „Przyłącze”. Zdaniem wodociągowców wybudowaliśmy sieć wraz z przyłączem a nie tylko przyłącze. Wydaje się, że to tylko różnica w słowach, ale różnica w opłatach legalizacyjnych jest dość zasadnicza: legalizacja przyłącza to koszt 5 tys. zł, a legalizacja sieci – 125 tys. zł! Potem była batalia: WINB, GINB i niestety podważona została decyzja o legalizacji. Błędne koło. Kazano nam znowu składać dokumenty i postępowanie miało ruszyć od początku – mówi zdenerwowany mieszkaniec i dodaje, że w poniedziałek PINB przysłał pisma z nakazem rozbiórki instalacji...
Mieszkańcy mają dość urzędniczych przepychanek, które finalnie sprowadziły się do tego, że albo rozbierają wybudowany przez siebie wodociąg, albo muszą zapłacić MPWiK ponad 100 tys zł za podłączenie do sieci. Co ciekawe, mają ważne umowy na podstawie których płacą rachunki za wodę, a ta przecież płynie wodociągiem, który zdaniem MPWIK nie ma prawa bytu. Miesiąc temu pan Mariusz zaczął szukać ratunku u władz Dzielnicy. Burmistrz obiecał wsparcie.
- Mieszkańcy zgłosili sprawę Jackowi Poddębniakowi Zastępcy burmistrza Białołęki. W związku z tym, że sprawa dotyczyła kompetencji organów nadzoru budowlanego i Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji jedynym wsparciem, jakiego wiceburmistrz mógł mieszkańcom udzielić, był kontakt z MPWiK i próba nakłonienia spółki do polubownego załatwienia sprawy. Zgodnie ze złożoną mieszkańcom deklaracją wiceburmistrz skontaktował się z dyrekcją MPWiK i przedstawił sprawę. Skierował też tam samych mieszkańców. Na tym możliwości dzielnicy w tej kwestii się skończyły. Byliśmy przekonani, że sprawa znajdzie szczęśliwy finał. Jesteśmy zaskoczeni takim obrotem spraw i nakazem rozbiórki wodociągu – mówi Marzena Gawkowska z białołęckiego ratusza i dodaje, że mieszkańcy wykonali co prawda instalację nielegalnie, ale jeśli spełniała normy przewidziane dla miejskiego wodociągu zaskakująca jest decyzja o nakazie rozbiórki. - Chyba, że instalacja jest wadliwa. Nie wyobrażamy sobie bowiem, że powodem może być wyłącznie nieuiszczenie zawrotnej kwoty za legalizację wodociągu. Zwłaszcza, że mieszkańcy legalnie korzystali z wody i płacili rachunki na podstawie umowy zawartej z MPWiK. W związku z nowymi informacjami o nakazie rozbiórki Dzielnica jeszcze raz wystąpi do MPWiK w celu polubownego załatwienia sprawy – zapewnia rzeczniczka.
Organy nadzoru budowlanego nie zakwestionowały prawidłowości wybudowanego przez mieszkańców odcinka, który jest zgodny z wszelkimi wytycznymi i przepisami. Wniosek z tej historii jest jeden: w naszym mieście nagrodą za wybudowanie wodociągu spełniającego wszelkie normy i „wyręczenie” w tym zadaniu spółki, która sama powinna instalację do budynków doprowadzić jest… kara finansowa w wysokości 125 tys. zł lub rozbiórka instalacji.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie