Reklama

Zadał im ciosy, a potem sam upadł na ziemię. Nietypowa akcja na Białołęce

"Agresor nie wymagał obezwładnienia, ale – podobnie jak poszkodowani - pomocy…". Nietypowa akcja na Białołęce...

Do dwojga strażników miejskich z VI Oddziału Terenowego, pracujących 29 września w rejonie ulicy Ćmielowskiej na Białołęce, podeszło z prośbą o pomoc dwóch mężczyzn, którzy nosili ślady pobicia. Jak zeznali, chwilę wcześniej ujęli się za kierowcą, któremu niezidentyfikowany sprawca rozbił butelką po wódce przednią szybę w samochodzie i - sami zostali pobici. Podobny los miał spotkać jeszcze dwóch innych usiłujących interweniować, mężczyzn. Kiedy świadkowie zareagowali, agresor wymierzył każdemu z nich powalający cios w twarz i zaczął się oddalać.

Strażniczka i strażnik natychmiast ruszyli za niebezpiecznym sprawcą, we wskazanym przez pobitych kierunku. Nagle, na parkingu przy ulicy Światowida, zauważyli wystające spod zaparkowanego samochodu ludzkie nogi i fragment tułowia. Podążający za funkcjonariuszami poszkodowani rozpoznali po ubiorze wcześniejszego agresora. Ciało mężczyzny było zesztywniałe. Miał powiększone źrenice, błędny wzrok i szybko oddychał. Nie reagował na próby kontaktu. Wszystko wskazywało na przedawkowanie substancji psychoaktywnych.

Konieczna była pomoc. Ratunku potrzebował też jeden z poszkodowanych mężczyzn, którego samopoczucie zaczęło się pogarszać. Zanim na miejsce dotarło wezwane wcześniej pogotowie oraz policja, strażnicy zaopiekowali się mężczyznami. Obaj zostali zabrani do szpitali. Z tym, że 24-letni agresor w asyście policji, bo po oprzytomnieniu będzie musiał odpowiedzieć za swoje czyny.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo iBialoleka.pl




Reklama
Wróć do